wtorek, 16 lutego 2016

Ryga od A do Z


Ryga leży 660 kilometrów od Warszawy i jest coraz bardziej popularnym kierunkiem podróży. Może być ciekawym połączeniem miejskiego weekendu z nadmorskim wypoczynkiem, o ile oczywiście trafimy z pogodą. W Rydze byłem i prywatnie, i służbowo. I chętnie jeszcze kiedyś wrócę.


A jak alkohol

Nie ukrywam, że podczas wyjazdów lubię próbować lokalnych alkoholi, a najlepiej wrócić do domu z buteleczką (pełną) do bogatej kolekcji. Co prawda wiele z tych napojów można kupić też w specjalistycznych sklepach w Polsce, ale co to za przyjemność? :) W moim prywatnym rankingu najlepszych Rigas Melnais balzams (czyli Ryski Czarny Balsam) plasuje się blisko pierwszego miejsca. Receptura jego produkcji jest tajna, legendy mówią, że ten likier był kiedyś stosowany jako lek, mnie z niczego nie wyleczył, ale jest bardzo smaczny i szczerze polecam. Dostępny w wersji klasycznej, a także porzeczkowej z niższą zawartością alkoholu i nieco innym smakiem – mniej ostrym, bardziej słodkawym.

B jak bazar

Lokalne targowiska to miejsca, które warto odwiedzać, bo można po prostu wtopić się w tłum i pooglądać lokalne produkty albo podpatrzeć, co kupują miejscowi i pójść w ich ślady. Bazar (Centraltirgus) w Rydze znajduje się naprzeciwko tyłów dworca kolejowego i może działać nawet przy brzydkiej pogodzie (sprawdzone przy ulewie!), bo obejmuje m.in. kilka wielkich hal, w których znajdziemy niemal wszystkie artykuły spożywcze dostępne na Łotwie. I trochę importowanych z Polski.

C jak ceny

Pierwszy raz byłem na Łotwie prywatnie kilka tygodni po zmianie waluty na euro, czego... nie zauważyłem. Kupowałem bilety jeszcze przed tą zmianą, więc potem jak głupi szukałem w internecie kursu łata, by zorientować się, że nie jest on do niczego potrzebny. Miejscowi twierdzili, że ceny w euro są wyższe o 30-40% od poprzednich, nie mam niestety porównania. Nie jest jednak drogo, raczej porównywalnie do tego, co w Polsce. Łotwa to jeden z najtańszych krajów strefy euro.

D jak Dom Czarnogłowych

Najbardziej pamiętny (dla mnie) punkt starówki. Odrestaurowany budynek z bogatą historią (można sobie wygooglować, nie będę przepisywał) na dużym wyłożonym kostką brukową placu Ratuszowym z dobrym dojazdem. Nie jestem miłośnikiem architektury, więc dla mnie to dom jak dom :) Większe wrażenie zrobił ten stary, który zamieściłem wyżej jako główne zdjęcie - jakim cudem on jeszcze stoi? Ale są tu charakterystyczne są figurki także z czarnymi głowami, które zawsze budzą zaciekawienie dzieci.

J jak Jurmala


Nadmorski kurort leżący 25 kilometrów od Rygi. Dojazd pociągiem to około pół godziny (bilet niecałe 2 euro), ze stacji kolejki na plażę jest niecałe 10 minut. Byłem w Jurmali poza sezonem (maj) i w sezonie (sierpień) i w obu przypadkach nie widziałem gigantycznych tłumów. Było raczej spokojnie, miła odmiana w porównaniu do np. gwarnego Sopotu. Na dodatek trafiłem z pogodą (upały), choć miałem obawy, że wiosną na północ od Polski nie musi być ciepło. Piasek na plażach wydawał się nieco inny niż w Polsce, sama plaża podzielona sektory dla rodzin z dziećmi, „imprezowiczów” itd. Jest plac zabaw, bary, boiska do siatkówki. A na głównym deptaku (Jomas iela) duży wybór knajpek. Plusem jest to, że można wysiąść na ostatniej stacji w Jurmali o nazwie Majori i nie trzeba wracać w to samo miejsce, ale wsiąść w pociąg powrotny np. na stacji Dzintari, co pozwala na dłuższy spacer. W okolicach stacji Dzintari jest też duży park z placem zabaw i skateparkiem. Uwaga – żadna stacja kolejowa nie nazywa się Jurmala.

K jak kvass

Czyli po prostu kwas chlebowy. Klasyczny wschodni orzeźwiający napój będący alternatywą dla tych, którzy nie lubią piwa i nie chcą wspierać międzynarodowych korporacji produkujących Coca Colę i Pepsi Colę... Na bazarze w Rydze dostępny nawet z beczek.

L jak Lido

W wyszukiwarkach funkcjonuje jako „centrum rekreacyjno-sportowe”, chociaż ze względu na pogodę dla nas była to głównie restauracja. W Lido są jednak karuzele i inne atrakcje, wieczorami koncerty, a centrum całości jest wielki dwupiętrowy budynek z jedzeniem i salą zabaw. Jest też cukiernia i produkowane na miejscu piwo. Ładne otoczenie ze stawami, gorzej z dojazdem, bo poza centrum, co oznacza co najmniej 20 minut w tramwaju lub autobusie plus spacer.

P jak pociągi


Jeździłem tylko tymi z Rygi do Jurmali i przypominały nasze osobowe sprzed lat (w niektórych miejscach Polski jeszcze funkcjonują). Standard chyba jeszcze niższy niż gorsze składy SKM w Warszawie czy Trójmieście. Ważna uwaga – wysokie schody przy wsiadaniu, więc uważajcie z wózkami (dziecięcymi lub inwalidzkimi).

S jak suszone rybki

Miejscowy przysmak koniecznie spożywany z jakimś napojem, bo jest bardzo słony. Lekko gumiaste paseczki są jednocześnie wciągające i... niezbyt ładnie pachnące, bo to po prostu zapach ryby. Dostępne w wielu wersjach, w Polsce widziałem tylko w jednym z pubów w Warszawie, ale w cenie niezbyt konkurencyjnej (7 zł za małą paczuszkę).

Ś jak śledź

W knajpie w Jurmali w menu był „śledź z kremowym sosem i ziemniakami” i chyba miałem zaćmienie, bo nie pomyślałem, że może to być nasz śledź w śmietanie i ziemniakami w mundurkach. Może dlatego, że poza Polską (i to raczej nie w restauracji) wcześniej nie spotkałem się z tą potrawą. Nie pamiętam nazwy knajpy, ale jest w połowie Jomas iela, duże drewniane stoły, żaden wielki standard.

T jak transport

Byłem w Rydze samolotem, LOT proponował dwa lata temu całkiem niezłe ceny (niecałe 300 złotych z bagażem rejestrowanym oczywiście) za półtorej godziny lotu. Jest też opcja autobusowa (Lux Express, Ecolines), można spokojnie zmieścić się w 100 złotych w dwie strony, ale to jednak 13 godzin, nie każdy to lubi.

W jak wieża

Mam mieszane odczucia dotyczące wizyty na wieży telewizyjnej. Sama wieża robi wrażenie, widok z góry faktycznie jest imponujący, przejażdżka windą też klimatyczna, ale żeby tam się dostać trzeba wysiąść na moście i iść na piechotę około 15 minut (z dzieckiem jeszcze dłużej). Na dodatek wstęp na górę kosztuje kilka euro. Gra warta świeczki?

Z jak zakupy na lotnisku

Oczywiście balsam (patrz wyżej), ale także Laima – łotewska czekolada (i inne produkty pochodne). Jeśli wcześniej nie zauważycie, a wracacie samolotem, to nie ma szans, byście przegapili sklep z Laimą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz